Witajcie!
Mam na imię Maciek i jestem jednym z twórców marki Doza. Jest mi niezmiernie miło, że tu jesteś i czytasz mojego bloga.
Na samym początku mojej przygody z pisaniem, chciałbym zaznaczyć, że będzie to luźna dokumentacja moich postępów w metamorfozie jaka nastąpi w moim życiu w 2025 roku. Będę ogromnie wdzięczny za każdy trzymany kciuk 😉
Początki z Dozą
Jestem spełnionym przedsiębiorcą, pasjonatem motoryzacji, przyrody, spacerów z psami, dobrej książki sci-fi oraz sportów wodnych. Moje stado to ja, moja partnerka Ola oraz nasze zwierzaki – 4 psy i 7 kotów. Mieszkamy w malowniczym miejscu w Dolinie Rzeki Pilicy. W zespole Dozy jestem za sprawą Marka Golana. Żywo wspominam ten moment, kiedy to dopinając innego wspólnego deala, od tak zapytał czy nie chcę dołączyć do niego i Michała. Pomijając wszystkie aspekty współpracy z tak wspaniałym człowiekiem, jakim jest Marek, uznałem, że tworzenie własnej firmy suplementów diety będzie czymś co zagwarantuje mi masę nowych wyzwań i doświadczeń. Sam od dawna przyjmuję suplementy, więc wizja tego, że mam realny wpływ na to, co przyjmuję była wisienką na tym pysznym torcie.
Pisząc tu regularnie, chcę przede wszystkim, aby ludzie, którzy tu zajrzą będą mieli pewność, że osoby stojące za marką Doza to rzetelni, w pełni transparentni, szczerzy i oddani temu co robią ludzie, którym przyświeca chęć pomocy innym tak samo mocno jak chęć pomocy samemu sobie. Druga ważna rzecz, to mówiąc wprost – bat nad samym sobą.
Tak jak z łatwością przychodziło mi siedzenie kilkanaście godzin przed komputerem pracując, tak już sama pomoc sobie w kwestiach związanych ze zdrowiem, ćwiczeniem, dietą i wszystkimi pozostałymi aktywnościami mającymi mnie wesprzeć w drodze do zdrowego i szczęśliwego życia, często były odkładane na później, bądź porzucane z przeróżnych powodów.
Nowy rok, nowy ja?
Nie do końca. W mojej branży styczeń jest miesiącem głębszego oddechu po grudniowym przesileniu, jest miesiącem refleksji na temat tego gdzie zmierzam i co muszę w kolejnym roku zrobić, aby osiągnąć zakładane cele. Tak samo jak chciałbym dążyć do doskonałości, tak samo mocno chciałbym nie oszaleć w jej osiąganiu :). Postanowiłem więc spisać swoją przygodę, aby co jakiś czas móc wrócić do tego wpisu i sprawdzić jak mi idzie.
![](https://doza.life/wp-content/uploads/2025/01/maciek_socha_1.jpg)
Zamierzam każdego tygodnia pisać o tym, co udało mi się wdrożyć do swojego planu dnia. Jak to na mnie wpływa, co dzięki temu osiągnąłem i ile mnie kosztuje ten proces. Będę mówił o suplementacji wzbogaconej o ćwiczenia i dietę, o tym jak wygląda zmiana sposobu myślenia i jak czuję się w drodze do przemiany.
Suplementacja i zdrowie
Miesiąc temu (początek grudnia 2024), odstawiłem 95% suplementów jakie przyjmowałem do tej pory. Chciałem zrobić coś w rodzaju detoxu od detoxu. Teraz w miarę postępu mojego eksperymentu, będę wracał do suplementacji wraz z pozostałymi zaplanowanymi elementami towarzyszącymi w procesie. To, co zostawiłem w grudniu to witamina D i C. Witamina D – ponieważ borykałem się z jej znacznym niedoborem. Ma ona wpływ na ogrom aspektów życia i ciężko ją dostarczyć w inny sposób niż suplementacją, szczególnie zimą. Witamina C – ze względu na wspomnienia poprzedniej zimy i to jak często chorowałem. Po kilku miesiącach regularnego dostarczania organizmowi tejże witaminy, w tym roku miałem jedynie katar który trwał zaledwie dwa dni. Wobec tego potwierdzam, jest sens w jej przyjmowaniu. Witamina C najlepiej komponuje się z sokiem z własnoręcznie wyciskanych cytrusów, taka bomba z witaminami.
Ulubiona mikstura na odporność
Dwie pomarańcze, cytryna, limonka, łyżka miodu, łyżka pyłku pszczelego, łyżeczka witaminy C. Suplement jaki dokładam w pierwszej kolejności do tego zestawu to Doza relaksu. Kropelki CBD z melisą. Jest ku temu jeden ważny powód. Mianowicie poprawa jakości snu. Jakiś czas temu zacząłem badać jakość swojego snu. Problem, który się ciągle ukazuje to brak wystarczającej ilości snu głębokiego. Owszem mając tyle zwierzaków kręcących się po domu, w szczególności kotów, które lubią zrobić pobudkę o 4:00 w nocy zrzucając coś dla hecy z szafki – będzie to wyzwanie. Niemniej wierzę, że poczynię w tej materii postępy. Uznałem, że to najważniejsze w tej chwili, aby budzić się wyspanym. Bez tego nie będę miał wystarczającej ilości chęci i motywacji do zmiany kolejnych aspektów.
Nawyki
Wraz z suplementacją idzie zmiana wieczornych nawyków. Telefon odkładam o 19:00, spoglądając na niego tylko jeśli zadzwoni mi ostatnia aplikacja, w której nie wyłączyłem powiadomień, czyli ta do kontaktu z klientami. Zakładam okulary blokujące światło niebieskie i omijam szerokim łukiem całą elektronikę, Netflix będzie musiał poczekać do weekendu :). Spacer z psami w lesie – mam to szczęście, że las jest na wyciągnięcie ręki. Ostatni posiłek o 18:00 jeśli nie został zjedzony w biurze około 15:00. Kilkanaście stron książki w łóżku powinno pomóc zasnąć.
Muszę też wspomnieć o swoim ADHD, które na pewno dokłada swoje 5 groszy do procesu zarządzania nawykami jak i zapadania w sen. O tym powiem więcej za kilka miesięcy kiedy będę już po kilkunastu godzinach terapii, na którą zdecydowałem się po wielu latach odkładania i trzech latach studiowania (!!!) psychologii. Tak – poszedłem postudiować zamiast pójść na terapie. ADHDowcy zrozumieją 😉
Podsumowując – metamorfozę zaczynam od zadbania o higienę snu oraz zmianę wieczornych nawyków. Jeśli sen będzie na najwyższym poziomie reszta przyjdzie na pewno łatwiej. Teraz uciekam na basen z sauną, potem ciepłe mleko z miodem i masłem, Doza relaksu, książka i jakże bardzo potrzebny jakościowy sen.
Trzymaj się 😉